Kartoflanka nie jest z tych "ą" i "ę"; uchodzi za bieda-zupę, ale przeważnie takie wynalazki ludu - w obliczu braku drogich i różnorodnych składników - fantastycznie łączyły w sobie tych niewiele, skromniejszych elementów. Taka była zalewajka, makaron z serem czy choćby spaghetti carbonara.
Ta jest i tak raczej wersją na bogato, bo jest na mięsnym wywarze (rosole) i kiełbasie. Efekt ostateczny zadziwia; zupa jest nieprawdopodobnie smaczna i treściwa, a tworzy się ją z kilku naprawdę podstawowych dla kuchni polskiej, podręcznych, ekonomicznych składników.
Dzięki śmietanie, czosnkowi i majerankowi kartoflanka nabiera wprost odświętnego, bardzo złożonego smaku żurku, do uzyskania w kilkanaście minut, bez skomplikowanych zabiegów!
Przepis z najnowszego znaleziska, bloga gotuj.skutecznie.tv, który po odkryciu odwiedzam z przyjemnością.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kolacja. Pokaż wszystkie posty
23 stycznia 2015
11 stycznia 2015
Naleśniki
Podobnych było już tutaj kilka: naleśniki z jabłkami, placuszki jogurtowe, placuszki z bananami. Ale nigdy nie umieściłam na blogu przepisu najbardziej podstawowego, na klasyczne, cienkie, "pełnoformatowe" naleśniki.
Przez lata trzymałam się różnych przepisów i różnych proporcji, aż natrafiłam na przepis Lucindy Scal'i Quinn w jej książce "Mad hungry". I to właśnie nie są anglosaskie pulchne, małe "pancakes", ale "crepes". Z tych pierwszych mają w sobie proszek do pieczenia, który w klasycznych polskich nie występuje. Jednak proszkowi (który nie zawsze lubię, a tu trudno go wyczuć) i dużej ilości jaj - zawdzięczają dość lekką, ale stabilną strukturę, która pozwala uzyskać efekt niesamowitej cienkości.
Część jajek czasem zastępuję samymi żółtkami (mrożąc białka na bezy), ale jeżeli jesteście wolni od alergii na białka - korzystajcie z całych do woli.
Przez lata trzymałam się różnych przepisów i różnych proporcji, aż natrafiłam na przepis Lucindy Scal'i Quinn w jej książce "Mad hungry". I to właśnie nie są anglosaskie pulchne, małe "pancakes", ale "crepes". Z tych pierwszych mają w sobie proszek do pieczenia, który w klasycznych polskich nie występuje. Jednak proszkowi (który nie zawsze lubię, a tu trudno go wyczuć) i dużej ilości jaj - zawdzięczają dość lekką, ale stabilną strukturę, która pozwala uzyskać efekt niesamowitej cienkości.
Część jajek czasem zastępuję samymi żółtkami (mrożąc białka na bezy), ale jeżeli jesteście wolni od alergii na białka - korzystajcie z całych do woli.
31 maja 2012
25 kwietnia 2012
2 kwietnia 2012
Sałatka z tuńczyka i zielonego groszku
Jak głosi legenda, przygotowywał ją były teść Taty, ale z mięsa ugotowanego kurczaka/kury. Na pomysł modyfikacji wpadła moja Mama, i tak tę sałatkę przygotowywało się u nas. Wersję z mięsem drobiowym lubię również, ale ta jest bardziej wyrazista; na dodatek każdy pretekst do zjedzenia ryby jest bezcenny.
12 marca 2012
Placuszki z bananami
To placuszki bardzo proste,
niewymagające uruchamiania jakichkolwiek sprzętów. Są jednak
bardzo charakterystyczne i pełne smaku, a podpieczone kawałki
bananów nadają im wiele uroku. Wydają się spontanicznym
dodatkiem, do zastąpienia przez każdy inny owoc, ale po latach prób
i eksperymentów stwierdzam, że nie zostały dobrane przypadkowo!
Pulchne, soczyste, bardzo smaczne, od Iny Garten.
Składniki (na 2-4 porcje):
1 1/2 szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki cukru
szczypta soli
1/2 szklanki kwaśnej śmietany
3/4 szklanki mleka
2 duże jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
2 banany
cukier puder, syrop klonowy
W jednej misce wymieszać przesianą
mąkę, proszek do pieczenia, cukier i sól.
W drugiej – śmietanę, mleko, jajka
i ekstrakt.
Składniki suche i mokre wymieszać -
tylko do połączenia - łyżką lub widelcem.
Banany obrać, pokroić w
ćwierćplasterki/kosteczkę wielkości centymetra.
Na rozgrzaną, natłuszczą patelnię
(można smażyć je bez tłuszczu na patelni nieprzywieralnej, ale
wtedy nie uzyskamy chrupiących krawędzi ;) ) wykładać niewielkie
porcje ciasta, które uformują placki o średnicy kilku centymetrów.
Od razu rozsypywać na każdym po 5-6
kosteczek banana.
Smażyć minutę – dwie na średnim
ogniu, aż na ich powierzchni ukażą się pęcherzyki, a spód
będzie rumiany. Wtedy odwracać, smażyć, aż zrumienią się z
drugiej strony i będą dopieczone w środku.
Gorące posypywać cukrem pudrem i
kropić syropem klonowym.
9 grudnia 2011
5 grudnia 2011
25 listopada 2011
Paszteciki
Można je sobie wyobrazić z innym
ciastem, ale to, cienkie drożdżowe ma niesamowity urok. Najpierw
wydaje się, że nadzienia jest za dużo, a po paru minutach z pieca
wyjeżdżają puchate, wyraźnie nadziane poduszeczki; mają piękny
kształt i idealne proporcje. Z przyjemnością wpadam w rytm ich
taśmowej, nieskomplikowanej produkcji.
Na Wigilię paszteciki można przygotować z farszem z grzybów, kapusty i podać z czerwonym barszczem.
Inspirację znalazłam kilka lat temu tutaj.
Na Wigilię paszteciki można przygotować z farszem z grzybów, kapusty i podać z czerwonym barszczem.
Inspirację znalazłam kilka lat temu tutaj.
16 września 2011
22 października 2010
Pasztet domowy
Podobno kiedyś polskie wędliny mogły się szczycić swoją jakością i zawartością mięsa. Dziś ta kultura jest chyba w odwrocie i coraz częściej słychać o tym, że warto, przynajmniej od czasu do czasu, zainwestować w swój własny produkt. Mam słabość do wędlin różowych, soczystych (składających się jednak z mięsa) a nie zawsze jest mi na rękę zimna pieczeń o delikatnym smaku. Ale miewam ochotę na wyraźny, aksamitny pasztet, jaki piecze moja Mama. Jest łagodny, niezbyt wątróbkowy. Mój syn zgarnia go całymi piąstkami.
Taki własny wyrób jest zachwycający, a nie wymaga wiele zachodu. Ja po prostu gotuję rosół, do pasztetu wykorzystuję mięso i warzywa, a wywar wekuję i mam zapas na jakiś czas. Mam przyjemność mieć dostęp do „ekologicznego” kurczaka, który trochę żyje i trochę chodzi – więc nie jest biały i ma smak; wykorzystuję jego mięso i podroby. Można także użyć wołowiny lub wieprzowiny.
Taki własny wyrób jest zachwycający, a nie wymaga wiele zachodu. Ja po prostu gotuję rosół, do pasztetu wykorzystuję mięso i warzywa, a wywar wekuję i mam zapas na jakiś czas. Mam przyjemność mieć dostęp do „ekologicznego” kurczaka, który trochę żyje i trochę chodzi – więc nie jest biały i ma smak; wykorzystuję jego mięso i podroby. Można także użyć wołowiny lub wieprzowiny.
Składniki (na keksówkę 25x10x7 cm):
750 g ugotowanego mięsa z podrobami
250 g słoniny
2 ugotowane marchewki
1 ugotowana pietruszka
2 dziesięciocentymetrowe kawałki selera naciowego
3 jajka
3 łyżki kaszy manny
3 łyżki bułki tartej
pół łyżeczki soli (jeśli mięso było gotowane w osolonym wywarze)
pół łyżeczki pieprzu
¼ łyżeczki papryki słodkiej
¼ łyżeczki papryki ostrej
Mięso, podroby, słoninę i warzywa zmielić w maszynce – umieścić je w sporej misce, aby masę móc potem swobodnie wymieszać.
Dodać jajka, sól, pieprz, paprykę i stopniowo kaszę i bułkę; dokładnie wyrobić. Mieszanina nie powinna być sucha, nie powinna też być klejąca – musi być w miarę zwarta.
Keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia (ułatwi potem wyjęcie pasztetu, który zaraz po upieczeniu jest dość łamliwy), i starannie wypełnić ją masą, dociskając i wygładzając powierzchnię. Ważne jest, aby nie wypełnić formy po brzegi – powinno pozostać ok. 1,5 centymetra zapasu – podczas pieczenia zawartość lekko się podnosi.
Wstawić do zimnego piekarnika, ustawić temperaturę na 160 stopni, piec od momentu wstawienia ok. 2 godzin.
Pasztet wyjąć z formy i trzymając go w papierze – postawić na kratce. Po zupełnym wystudzeniu zapakować w papier śniadaniowy i wstawić na noc do lodówki. Rano będzie zwarty i gotowy!
18 września 2010
Placuszki jogurtowe
Czas na pieczenie i eksperymentowanie zabierają mi ostatnio ... pomidory. Piętrzą się na parapecie, partiami dojrzewają i codziennie rano kolejne dają znać, że są gotowe. Na swoją kolej czeka papryka, którą też zamierzam zakonserwować na zimne, ciemne dni. Myśląc o chwilach, kiedy wszystkie warzywa będą już zapuszkowane, mam jedynie czas na szybkie słodkie śniadanie.
Pomysł pochodzi z książki Marzeny Wasilewskiej „Kuchnia polska”, którą znalazłam na półce przecenionych; wyglądała niepozornie i jak na 650-stronicową cegłę kosztowała grosze. Zdecydowałam się zabrać ją ze sobą do domu, i ciągle sprawia mi dużo przyjemności. Przepis szybko wzbudził moje zainteresowanie – ciasto jest bogate, kremowe; placki pięknie rosną bez dodatku proszku do pieczenia - którego w naleśnikach nie lubię, a na talerzu są puszyste i mleczne. Do rzeczy!
Składniki (mniej więcej porcja dla dwóch osób):
200 g mąki
3 duże lub 4 małe jajka (białka i żółtka osobno)
250 ml jogurtu greckiego (w oryginale: kwaśnej śmietany)
szczypta soli
łyżeczka cukru
cukier puder
syrop klonowy
Mąkę połączyć z żółtkami i jogurtem; ciasto będzie dość gęste (gdyby wyglądało na zbyt gęste, aby przyjąć pianę, można dodać łyżkę jogurtu lub mleka).
Białka lekko ubić ze szczyptą soli, dodać łyżeczkę cukru i ubić na pianę sztywną.
Masę mączną wymieszać delikatnie ale stanowczo z pianą z białek.
Smażyć na rozgrzanym oleju lub maśle sklarowanym niewielkie placuszki (pojemności 2-3 łyżek ciasta).
Gorące posypywać cukrem pudrem; w ramach większej rozpusty okrasić jeszcze syropem klonowym lub czymkolwiek na co macie ochotę.
Pomysł pochodzi z książki Marzeny Wasilewskiej „Kuchnia polska”, którą znalazłam na półce przecenionych; wyglądała niepozornie i jak na 650-stronicową cegłę kosztowała grosze. Zdecydowałam się zabrać ją ze sobą do domu, i ciągle sprawia mi dużo przyjemności. Przepis szybko wzbudził moje zainteresowanie – ciasto jest bogate, kremowe; placki pięknie rosną bez dodatku proszku do pieczenia - którego w naleśnikach nie lubię, a na talerzu są puszyste i mleczne. Do rzeczy!
Składniki (mniej więcej porcja dla dwóch osób):
200 g mąki
3 duże lub 4 małe jajka (białka i żółtka osobno)
250 ml jogurtu greckiego (w oryginale: kwaśnej śmietany)
szczypta soli
łyżeczka cukru
cukier puder
syrop klonowy
Mąkę połączyć z żółtkami i jogurtem; ciasto będzie dość gęste (gdyby wyglądało na zbyt gęste, aby przyjąć pianę, można dodać łyżkę jogurtu lub mleka).
Białka lekko ubić ze szczyptą soli, dodać łyżeczkę cukru i ubić na pianę sztywną.
Masę mączną wymieszać delikatnie ale stanowczo z pianą z białek.
Smażyć na rozgrzanym oleju lub maśle sklarowanym niewielkie placuszki (pojemności 2-3 łyżek ciasta).
Gorące posypywać cukrem pudrem; w ramach większej rozpusty okrasić jeszcze syropem klonowym lub czymkolwiek na co macie ochotę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)