Miałam okazję zwolnić tempo – niezbyt poważna przypadłość położyła mnie dosłownie i przerwała wszystkie przedsięwzięcia. Szczęśliwie byłam u Rodziców i po raz pierwszy od dawna mogłam się znów poczuć jak dziecko. Wszystkie inne role musiały poczekać, a była metoda w tym szaleństwie. Kilka rzeczy przemyślałam, nabrałam dystansu do całości, co nieco zweryfikowałam, a przede wszystkim: przeczytałam książkę. Musiała być o jedzeniu, ale i tak dobrze, że nie zawierała przepisów. O niej pewnie jeszcze napiszę, w każdym razie uszczupliłam Twoją bibliotekę, Mamo, o tą pozycję. A... w zasadzie o dwie... dziękuję!
A wracam ciastem z porzeczkami. Chciałam w nim w zasadzie zakląć czarne porzeczki, ale te czekają na mnie zamrożone, dopadnę je w weekend. To wypiek zwany „crumb bars” - o niezbyt grubym, miękkim, wilgotnym ucieranym spodzie, dużym owocowym wkładzie i kruchym wierzchu. Przepis, tutaj nieco zmodyfikowany, znalazłam u Marth'y Stewart.
Składniki (na blachę 20x30cm):
¾ szklanki mąki pszennej tortowej
mała szczypta soli
½ łyżeczki proszku do pieczenia
125g masła w temperaturze pokojowej
1 szklanka cukru pudru
½ łyżeczki ekstraktu waniliowego
2 jajka w temperaturze pokojowej
ok. 300g czerwonych porzeczek
kruszonka:
80g zimnego masła
½ szklanki brązowego jasnego cukru
1 szklanka mąki pszennej
Składniki kruszonki rozetrzeć szybko palcami lub w malakserze do uzyskania w miarę równomiernych wilgotnawych grudek. Wstawić do lodówki.
Blachę natłuścić i wyłożyć papierem do pieczenia.
W misce wymieszać przesianą mąkę, proszek do pieczenia i sól.
Piekarnik nastawić na 180 stopni.
W innej misce utrzeć masło z cukrem na jasną puszystą masę.
Zmniejszyć nieco obroty miksera, dodać ekstrakt waniliowy i pierwsze, potem drugie jajko, odczekać, aż dokładnie się rozprowadzi.
Zmniejszyć jeszcze obroty, dodać suche składniki, miksować tylko do uzyskania gładkiej masy.
Ciasto wyłożyć do formy, wyrównać. Wyłożyć owoce, posypać je kruszonką.
Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec 40-45 minut, do odpowiedniego stopnia zrumienienia. Można użyć owoców mrożonych, ale wtedy sugeruję dodanie ok. 15 minut.
Wyjąć z piekarnika, studzić na kratce. Można podawać z bitą śmietaną.
Agnieszko! To ciasto musi być wspaniałe! Jak to dobrze, że wciąż mam sporo czerwonej porzeczki! Coś czuję, że jutro je upiekę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Fantastyczne. Muszę sobie zapisać, przypominam sobie coś o podobnym smaku, co obłędnie mi zawsze smakowało...
OdpowiedzUsuńzjadłabym takie ciacho (:
OdpowiedzUsuńUwielbiam krajanki! Chyba dlatego, ze owocow w nich prawie tyle samo, co ciasta. No i kruszonka jest, a od kruszonki jestem uzalezniona...
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze przypadlosc okazala sie niezbyt powazna i ze wiecej z niej wyniklo dobrego, niz problemow :)
duży owocowy wkład widać gołym okiem... pycha nad pychami!
OdpowiedzUsuńoch, zjadlabym cala blache na raz!
OdpowiedzUsuńcudowne.
w takim wyadaniu to na pewno polubiłabym porzeczki. :)
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie...
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam przepisu na ciasto z porzeczkami, bo musiałam wykorzystać zanim się zepsują a tu voila! Nie ma nic lepszego niż przepis polecony przez szwagierkę:) Ewa
OdpowiedzUsuńEwo - bardzo się cieszę! Zapraszam jak najczęściej :) I życzę smacznego :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńJuż chyba nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Twoich przepisów :D moim popisowym jest właśnie ciasto porzeczkowe z kruszonką, choć czasem zamiast porzeczek dodaję maliny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina (koleżanka z Liceum)
Karolino, nie wyobrażasz sobie, jaką radość sprawiasz mi takim wyznaniem ;) Dziękuję! Gotuj i twórz dalej, odzywaj się! :*
UsuńCiasto wspaniale łączy słodki smak z kwaśnymi porzeczkami. Bardzo dobre:) Ola
OdpowiedzUsuń