Dla mnie historyczna, bo z jednej z moich pierwszych książek kucharskich. Nie jest to pierwsza zupa, jaką umiałam gotować; przed nią były wtedy jeszcze ... dwie. To pierwsze danie, jakie poszerzyło mój pępowinowy, wyniesiony z domu repertuar. To był również „pierwszy raz” z selerem naciowym, który ma wyraźny smak i fakturę, a ta zupa genialnie go oswaja. To niebanalna, inna pomidorowa; nie weszła mi w nawyk od początku. Jej smak powrócił do mnie jednak po kilku tygodniach, zrobiłam ją drugi raz, potem jeszcze raz i jeszcze... Pochodzi z książki, którą mam już kilka lat, a nadal jest oklejona karteczkami zaznaczającymi pozycje "do zrobienia". I chociaż mam wrażenie, że autor jakoś utonął w kostkach, kosteczkach i innych ramach wielkiej marki wielkiej firmy, to mam do niego i tej książki duży sentyment. Przepis, włącznie z tytułem podaję za Pascalem Brodnickim z „Po prostu gotuj”.
Składniki (dla 3-4 osób):
ok. łyżki oliwy lub oleju
1 średnia cebula pokrojona w kosteczkę
2 łodygi selera naciowego pokrojonego na cienkie półplasterki*
sól, pieprz
½ 400-gramowej puszki krojonych pomidorów
1½ l bulionu
6-7 łyżek makaronu typu drobne muszelki (użyłam Conchigliette piccole)
śmietana 22%
* w przepisie jest mowa o obieraniu łodyg z włókien - ja jednak nigdy nie mam do tego cierpliwości, więc rozkrajam łodygę wzdłuż, a następnie w 2-3 milimetrowe plasterki, uważając, aby przeciąć dokładnie do końca.
Do garnka wlać olej, wrzucić cebulę i seler. Posypać szczyptą soli, zeszklić, mieszając.
Dodać pomidory, wymieszać, smażyć przez około 30 sekund.
Wlać bulion, wymieszać, zagotować, przyprawić do smaku solą i pieprzem.
Do gotującej się na średnim ogniu zupy wrzucić makaron; gdy będzie odpowiednio miękki – podawać, dodając po łyżce śmietany.
Ależ piękne światło uchwyciłaś!
OdpowiedzUsuńJa podobną włoską zupę robię z przepisu Jamiego - wspaniała jest na taki zimowy czas :)
Ja b. lubię pomidorową z czerwoną fasolą, ziemniakami i cheddarem :) akuratna na jesienną słotę :)
OdpowiedzUsuń