3 lipca 2012

Cannelloni ze szpinakiem i ricottą



Pisałam kiedyś o tym, że mając do czynienia z kuchnią włoską z przyjemnością zapominam o mięsie. Takie cannelloni to dla mnie pełny, prawdziwy, sycący obiad. Bez zająknięcia pochłaniają go też mąż i dzieci, a należą do ludzi, którzy szpinaku w czystej formie nie tkną.
Ricottę można - i do tego namawiam - zastąpić białym serem, rozdrobnionym z kilkoma łyżkami śmietanki. Jakkolwiek to brzmi, kocham polski nabiał, i do niego namawiam; ale czuję, że mozzarellę i parmezan trudno podmienić.
W oryginale Jamie Oliver zamiast beszamelu używa crème fraîche; u nas nie jest to takie łatwe. Dostępna kwaśna śmietana najpewniej się zetnie, słodka jest zbyt rzadka, a 36%-owa wydaje mi się zbyt tłusta.
Pozostaje samemu przygotować crème fraîche (Julia Child w którymś z odcinków zdradzała jak to zrobić; może uda mi się to dla Was odnaleźć) lub skorzystać z przepisu na sos beszamelowy.

Połączenie szpinaku z kremowym serem, beszamelem, sosem pomidorowym i przypieczoną mozzarellą jest nieprawdopodobne, uwielbiam tę zapiekankę.
Przepis Jamie'go Oliver'a z książki "Moje obiady", minimalnie zmodyfikowany.


Składniki (na 3-4 porcje):

szpinak:
1-2 łyżki masła
1 mały ząbek czosnku posiekany na cienkie plasterki
6 pełnych garści dobrze opłukanego grubo posiekanego szpinaku (najlepiej młodego, starszy powinien być pozbawiony łodyg) - lub garść szpinaku mrożonego
szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej

sos pomidorowy:
1-2 łyżki oliwy z oliwek
1 mały ząbek czosnku posiekany na cienkie plasterki
1 400-gramowa puszka pomidorów
mała garść listków bazylii

ser:
300g ricotty lub białego sera rozgniecionego z kilkoma łyżkami słodkiej śmietanki
1 garść drobno startego parmezanu

sos biały:
porcja sosu beszamelowego (przygotowanego według podlinkowanego przepisu, w tych samych proporcjach; można pominąć gałkę muszkatołową, bo została już dodana do szpinaku)

12 rurek cannelloni
2 garście drobno startego parmezanu
125g mozzarelli

sól, świeżo zmielony czarny pieprz


Patelnię lub metalowe naczynie do zapiekania (w tym przypadku idealnie sprawdza się moja duża patelnia o grubym dnie, z metalową rączką, której mogę używać na płycie kuchennej i w piekarniku) postawić na średnim ogniu. Dodać masło i drobno posiekany czosnek; oprószyć szczyptą soli. Gdy się zeszkli (nie zrumieni!) dodawać partiami szpinak, mieszać, podsmażać.

Gdy szpinak wyraźnie zmniejszy swoją objętość, a nadmiar płynów odparuje, oprószyć go gałką muszkatołową, solą i pieprzem do smaku. Przełożyć na płaski talerz, aby odparował i ostygł.

Patelnię znów ustawić na średnim ogniu, wlać oliwę, dorzucić plasterki czosnku, dodać pomidory. Puszkę przepłukać odrobiną wody, wlać na patelnię. Zostawić ją na wolnym ogniu bez przykrycia. Gdy sos odparuje i będzie gęsty i esencjonalny (zajmie to kilkanaście minut), doprawić go do smaku solą i pieprzem oraz dorzucić bazylię (posiekaną w ostatniej chwili przed wrzuceniem do pomidorowego sosu).

W tym czasie rozdrobnić ricottę lub ser ze śmietanką, połączyć z wystudzonym, posiekanym szpinakiem i startym parmezanem. Doprawić uważnie solą i pieprzem do smaku; nadzienie powinno być pikantne i intensywne.

Rurki nadziać farszem szpinakowo-serowym - ja robię to zawsze za pomocą małej łyżeczki. Aby mieć pewność, że wszystkie rurki będą równomiernie nafaszerowane, napełniam je zawsze stopniowo: najpierw wszystkie do połowy, potem po równo pozostałym farszem - tak jest łatwiej ocenić proporcje.
Nie ma problemu, jeżeli farszu jest troszkę za mało - rurki i tak nieco zmienią kształt i pojemność, wszystko wyrówna się podczas zapiekania. Nadmiar farszu w ogóle nie stanowi problemu :) Zjada się go bowiem z przyjemnością; można go przeznaczyć na małe zapiekanki na grzankach.

Piekarnik ustawić na 180 stopni.

Sos pomidorowy przełożyć do naczynia do zapiekania bądź pozostawić w patelni, jeżeli jest piekarnikoodporna. Na sosie pomidorowym ułożyć nadziane rurki makaronu cannelloni. Makaron pokryć dokładnie sosem beszamelowym, równomiernie go rozsmarowując. Biały sos oprószyć parmezanem, na wierzchu ułożyć niewielkie kawałki porozrywanej mozzarelli.

Wstawić do nagrzanego piekarnika, zapiekać do odpowiedniego stopnia zarumienienia.


25 komentarzy:

  1. Wygląda rewelacyjnie, też spróbuję je zrobić z naszego dobrego polskiego twarogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do wzajemnej obserwacji:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda fantastycznie:) Jest przy tym trochę roboty, ale efekt wart poświęcenia! Gratuluję obiadu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. mmmm :) ale mi ślinka cieknie, super przepis - trzeba wypróbowac :) konieczie !! mniam

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne "równe" zdjęcie :)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamiast lyzeczki polecam do nadziewania foliowa torebke z odcietym rogiem. Wkladamy farsz i wyciskamy do rurek. Znacznie szybciej

    OdpowiedzUsuń
  7. Mniam, narobiłaś mi smaka. A co robisz żeby caneloni nie popękałay po nadzianiu? Kiedyś raz pokusiłam się o nadziewanie suchego (nieobgotowanego) makaronu i zanim napełniłam połowę rurek pierwsze pod wpływem wilgoci farszu popękały :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie jestem po zrobieniu i konsumpcji tego cuda i ...oto kilka spostrzeżeń:

    -najlepsza w tej zapiekance jest góra z mozzarelli, im jest jej więcej tym lepiej

    -farsz rzeczywiście trzeba dobrze doprawić czosnek , sól i pierz bo ser w połączeniu ze szpinakiem przy małej ilości tych przypraw jest mdławo-kwaśny, co do gałki muszkatułowej to mam wątpliwości że w ogóle jest ona tam potrzebna

    -mi było mało makaronu z samych rurek, więc w sos pomidorowy na spód wrzuciłem garść makaronu penne

    -następnym razem rzucę na gorę przekrojone na pół pomidorki koktajlowe, mają słodkawy posmak, który bedzie przeciw wagą dla kwaśnego sera

    i to chyba tyle...
    Pozdrawiam S

    OdpowiedzUsuń
  9. Zrobiłam już dwa razy, było przepyszne:) Ania.

    OdpowiedzUsuń
  10. prosty zarazem ciekawy przepis, pomysł na kolację już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie wyruszam na zakupy, i już wieczorem będę się delektował...

    OdpowiedzUsuń
  12. Boskie!!! Dziś zrobiłam :) Przepis prosty, ale okropnie czasochłonny. Z przykrością muszę stwierdzić, że także dość kosztowny. Jeśli chce się zrobić porządną wersję tego dania (oryginalne składniki) to trzeba kupić BARDZO DUŻE ilości świeżego szpinaku, bo potwornie się kurczy i po przysmażeniu zostaje niewiele. Można by zastąpić mrożonym, ale jakoś nie przepadam za tą papką :( No i ricotta, ze dwie puszki pomidorów i inne składniki... Ale NAPRAWDĘ WARTO!!! :)
    Mam tylko pytanie: czy układacie rurki warstwowo? Czy tylko jedna warstwa, aby dobrze sie zrobiły? Jakie macie do tego naczynia? Czy mozna gdzieś kupić takie niskie ale za to wielkoformatowe? Jakiej firmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowa, dziękuję za odwiedziny i odzew ;)

      Co do kosztowności, to zastępowałam ricottę naszym białym serem połączonym ze śmietanką, i to bardzo dobrze się sprawdza.

      Szpinaku zimą używam mrożonego - ale swojego - mrożę go po zerwaniu z grządek, dokładnym opłukaniu zimną wodą i po błyskawicznym zblanszowaniu, dzięki czemu ma intensywny aromat i zachowuje liściową, soczystą, sprężystą konsystencję.

      Nie my, tylko ja :)
      Układam rurki w jednej warstwie.

      A naczynie kupiłam w wieeelkim sklepie o szwedzkim rodowodzie ;) Nie kosztowało dużo, a służy mi już od wielu lat.

      Dziękuję raz jeszcze za komentarz i pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  13. Co to znaczy do odpowiedniego zarumienienia. Niestety dla mnie licza sie cyfry i liczby. Poprosze o blizej okreslony czas zapiekania:)

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja do farszu dodałem jeszcze trochę pokrojonych anchois przez co smak był nieco bardziej wyrazisty, ale przepis sam w sobie świetny!

    OdpowiedzUsuń
  15. czy ktos mogl by napisac ile mniej wiecej czasu powinno sie piec????? nie chce satc caly czas nad piekarnikem i pilnowac:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno nie trzeba cały czas stać i pilnować, nie zrumieni się gwałtownie. Ten czas jest bardzo różny, na dodatek - jedni cenią sobie delikatnie zrumienioną warstwę sera, inni wolą chrupiącą skorupkę. Wystarczy zaglądać co 10, potem co 5 minut, i nie zostawać zapiekanki bez nadzoru. Orientacyjny czas to 25-40 minut. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  16. Dziękuje bardzo w takim razie myśle ze na początek ustawie na pół godzinki i zobaczymy co z tego wyjdzie :) w moim piekarniku mogę sobie ustawić czas jak długo ma sie piec i to jest super bo w tym czasie mogę robić coś innego bez problemu ze sie zapomnę i coś mi sie spali

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze!