Lubię mieć pod ręką słodycze. Nie musi to być od razu masa czekolady (chociaż ta jest zawsze mile widziana), ale też nie chrupki kukurydziane. Od czasu do czasu napada mnie chęć zwłaszcza na najprostsze ciasteczka maślane. Ponieważ te ze sklepu za szybko się kończą a ich skład to często cały akapit, postanowiłam upiec je sobie sama: przepis znalazłam u Marthy Stewart.
Składniki (na ok. 72 sztuki):
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru pudru
225 g zimnego masła, pokrojonego w kostki
pół łyżeczki soli
4 duże żółtka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
225 g zimnego masła, pokrojonego w kostki
pół łyżeczki soli
4 duże żółtka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Wymieszać mąkę, cukier, masło i sól do uzyskania konsystencji płatków owsianych.
W oddzielnej miseczce wymieszać żółtka z ekstraktem waniliowym. Dodać do suchych składników, połączyć, uformować ciasto.
Ja użyłam szprycy do ciasteczek, można też uformować wałki o średnicy ok. 5 centymetrów, owinąć folią, schładzać przez 2 godziny, po czym kroić półcentymetrowe plasterki i układać je na blasze.
Wstawiać do piekarnika nagrzanego do 175 stopni. Piec 10-15 minut, aż zaczną się rumienić (nie brązowieć).
72 szt.? To chyba muszę do Was wpaść, żeby pomóc je zjeść :)
OdpowiedzUsuńAga jestem zachwycona Twoim zamiłowaniem kulinarnym:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) :*
OdpowiedzUsuń